 |
|
 |
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Emigrate
Administrator
Dołączył: 21 Gru 2007
Posty: 1248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Legnica
|
Wysłany: Sob 18:28, 19 Sty 2008 Temat postu: Recenzja - Reise, Reise |
|
|
Kolejny krążek i nadal to samo. Po ponad trzech latach przerwy jedni z najbardziej wyrazistych przedstawicieli niemieckiego ciężkiego grania powracają, aby znowu zjeżyć włos na głowie. Czy jednak zapowiedzi dotyczące eksperymentowania z nowymi rozwiązaniami są na „Reise, Reise„ wogóle zauważalne? Tak, ale nie do końca.
Czwarty raz z rzędu Rammstein udowadniają, iż są prawdziwymi rzemieślnikami, których ideą nie jest dążenie do przodu, lecz wykonywanie swej własnej roboty w tym samym dobrym stylu. Wprawdzie nie można traktować czegoś takiego jako wadę, lecz z drugiej strony można by się pokusić o coś więcej niż drobne, kosmetyczne poprawki. Chłopacy z NRD ograniczyli się wyłącznie do wprowadzenia typowych w ostatnim czasie elementów orkiestralnych w wykonaniu Deutches Filmorchester Babelsberg z wyraźnie zarysowanymi partiami skrzypcowymi oraz nakreślenia motywów chóralnych uwypuklających podniosły charakter kompozycji. Inne z nowości to zastosowanie kontrastującego akordeonu w „Reise, Reise” czy łagodzącej nastrój harmonijki w „Los”. Warto byłoby jeszcze odnotować to, iż muzyka Rammstein stała się jakby ciut bardziej stonowana, pozbawiona szybkich solówek na gitarze w stylu „Weisses Fleisch”, „Adios” czy „Asches zu Asches”. Nie wiadomo czy traktować to jako objawy artystycznego wypalenia czy też efekt zamierzony. Cała reszta to całkowita kalka przeszłości (czytaj: wszystko na swoim miejscu) bez błądzenia po niepewnych rejonach - utwór „Los” to w pewnym sensie rozwinięcie motywu z „Links 2 3 4”. Jedynym elementem, który uległ minimalnej ewolucji jest elektronika, uciekająca tym razem od nieco banalnych sampli z jakimi miało się do czynienia na „Sehnsucht”. Sprawdzona receptura powoduje, iż kawałki takie jak „Mein Teil” czy „Moskau” to prawdziwe wulkany energii, zmiatające wszystko co staje im na drodze, porażając słuchacza niczym radioodbiornik wrzucony do wanny pełnej wody.
„Reise, Reise” drąży ten sam temat, podążając ścieżką wypracowaną dziesięć lat temu. Nie zachwyci ani nie skłoni do zmiany zdania tych, którzy Rammstein po prostu nie lubią. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana, choć przyznać trzeba, że z formą jest ciut gorzej niż na albumie „Mutter”.
artykuł pochodzi ze strony [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
 |
|
 |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |
|
|
 |
|